Odcinek XXXVI Regaty z Rangiroa na Samoa z przystankiem na Tahiti

Późny start z Rangira oznacza prawie bezpośredni rejs na Samoa, gdzie mamy niebawem powitać na pokładzie załogę. El Nino testuje nas brakiem wiatru i najsilniejszymi podmuchami w historii naszej podróży.

Ile kosztuje rejs dookoła świata?

Pytanie o koszt rejsu jest chyba jak pytanie o koszt życia w mieście… W jak dużym mieście? W której części kraju? Dom czy mieszkanie? Sam kosisz trawnik? Naprawiasz cieknący kran? Oszczędzasz energię?

Można? Maożna!

Jacht i jego przygotowanie łącznie z zakupem nowych żagli kosztowało nas 51 000USD.

Do Kanarów wydawaliśmy 1000USD miesięcznie. Trochę minąło czasu zanim nauczyliśmy się brać kurs na kolejne kotwicowisko zamiast na kolejny port (marinę) i zmieniliśmy zwyczaje konsumpcyjne (mniej bali i lokali).

Na Karaibskim na naszą dwójkę i jacht wydawaliśmy już tylko ok. 500USD miesięcznie (konserwacja jachtu, diesel i odprawy na Małych Antylach to pewnie 100USD w tej kwocie).

Na Pacyfiku jest drożej, średnie wydatki skoczyły może do 600-700… nie wiemy dokładnie, bo już nie prowadziliśmy księgowości :) Brak tanich supermarketów oraz wyższe koszy wjazdów są głównymi powodami. Jeśli uda Wam się z Panamy do Francuskiej Polinezji dowieźć alkohol to będziecie mieli najmocniejszą tam walutę :)

Powyższe kwoty będą skorygowane następującymi warunkami: Jakim płyniesz jachtem (wielkość, wiek, stan, materiał kadłuba)? Sam konserwujesz i remontujesz? Jakim jesteś żeglarzem? Ile masz szczęścia? Gdzie chcesz zawinąć? Jak często cumujesz w marinie?

$100 od osoby za wejście do parku??! Wizyta w zoo bez krat – bezcenna!

Na Małych Antylach koszty wiz i pozwoleń są marginalne. Odprawa i pozwolenie na żeglowanie po parku Los Roques to około 500USD, wjazd do Panamy przy 2 osobach 400USD, Isla Isabela na Zarpe (tańsza opcja wjazdu na Galapagos, chyba już nie dostępna) z biletami do parku dla 2 (park jest wszędzie :) 700USD. Wizy, pozwolenia itp na wyspach Zachodniego Pacyfiku kosztowały nas 100-200USD na kraj. Najświeższe informacje o procedurach i kosztach wjazdowych znajdziecie na forach żeglarskich i na noonsite.

Im więcej masz, tym więcej wydasz… jeśli masz mniej, to pewnie też podołasz :D

Forsa jest niezbędna, ale nie najważniejsza… Język obcy (a lepiej dwa, angielski i francuski),  umiejętność radzenia sobie w nowych sytuacjach i nieznanym terenie to podstawa. 

Jeśli nie masz jachtu i/lub kasy szukaj innej opcji – dziś większość oceanicznych wagabundów to ludzie przeżywający drugą młodość i choć pełni optymizmu, nie zawsze radzą sobie na swoich często przerastających ich możliwości jachtach. Dobry żeglarz, złota rączka, kucharz, obrotny poliglota czy grajek mają duże szanse na znalezienie biletu „za jeden uśmiech”. Najbardziej popularną stroną, na której spotykają się właściciele jachtów i marzący żeglarze to findacrew

Mathi żeglował z nami na stopa z Vanuatu do Nowej Kaledonii

Nie ile masz, a jak bardzo chcesz jest kluczem do sukcesu. Cała reszta to wymówki. Kto tego nie pojął, nie zapłynie daleko…

Odcinek XXXIV – Rejs Markizy-Tuamotu i wizyta na Katiu

Po spędzeniu prawie miesiąca w rejsie z Galapagos na Markizy przelot Markizy-Tuamotu zdaje się być wypadem na sąsiednią wyspę, a nie na inny archipelag. Katiu wita nas jak na mały, leżący poza głównym szlakiem żeglarskim atol przystało… Miłego seansu!

Odcinek XXXIII – Markizy

Na śmiałków, którzy odnajdą ten trudny do znalezienia na olbrzymiej niebieskiej plamie mapy archipelag (spróbujcie ręcznie znaleźć Markizy na google maps) czeka wspaniała nagroda. Zielone wyspy o strzelistych grzbietach górskich skrywają sekrety neolitycznych plemion, a ich dalecy potomkowie czarują niespotkaną do tej pory na pasatowej trasie kulturą i gościnnością.

Miłego seansu!

Odcinek XXXII – Rejs z Galapagos na Markizy

Wiatru nad równikiem wciąż brak, ale na nas już czas… pozwolenie na awaryjny postój na Galapagos dobiegło końca i jakoś musimy dotrzeć do pasatów wiejących kilka stopni na południe od Isabela, by ulecieć z wiatrem dalej na zachód…

Doki Nelsona – Antigua

Antigua to jedna z trzech wysp należących do kraju Antigua i Barbuda. Powstała 34 miliony lat temu po podmorskim wybuchu wulkanu. Zaczęły wtedy rosnąć rafy koralowe i tworzyć się wapienne osady poszerzające się w kierunku północno – wschodnim. Dzięki temu powierzchnia wyspy jest dość różnorodna, od piasku powstałego z wapiennych muszli po koralowce, skały wulkaniczne i gliniastą glebę. Antigua to wyspa 365 białych i różowych piaszczystych plaż i niezliczone ilości małych zatoczek. Ze względu na swe położenie, określana bywa sercem Karaibów. Językiem urzędowym jest angielski, w użyciu jest również kreolski.

Żeglowanie z Gwadelupy na Antiguę było bardzo przyjemne. Już dawno nam się tak miło nie płynęło. Wiało do 15 kn a morze było płaskie, tak więc Indra sunęła do celu błyskawicznie i bez większego wysiłku. Do English Harbour, dawnej bazy admirała Lorda Nelsona, dotarliśmy szybciej niż zakładaliśmy, w samym środku nocy. Kotwicowisko było oświetlone dzięki bliskiemu sąsiedztwu mariny i doku, tak więc znalezienie odpowiedniego miejsca na zrzucenie kotwicy nie było trudne. Do tego noc była bardzo spokojna a woda w Ordnance Bay wyglądała jak tafla szkła.

English Harbour Nelson's Dockyard 4

English Harbour 2English Harbour 7 150

O poranku wybraliśmy się do portu zgłosić nasze przybycie na Antiguę w urzędzie celnym i przy okazji wdrapać się na ufortyfikowany cypel, z którego rozpościera się piękna panorama na południowe klify i odrestaurowany dok. Miejsce jest śliczne, dopieszczone w najdrobniejszym kawałku. Sporo budynków z kamienia jak i fort, pamiętające Nelsona, przenoszą w XVIII-wieczny klimat. W tych historycznych budynkach znajduje się dziś biuro mariny, urząd celny, bank, poczta, mini supermarket, butiki, warsztaty żaglomistrza i innych usług jachtowych, restauracje oraz muzeum Nelsona. Wszystko wygląda uroczo, tyle że głównie nastawione jest na żeglarzy turystów a nie żeglarzy włóczęgów. Nawet kotwicowisko jest płatne, tak więc długo tam nie gościliśmy.

English Harbour Nelson's Dockyard 3English Harbour Nelson's Dockyard 2

English Harbour 4Dzień później ruszyliśmy na wschód i zakotwiczyliśmy w Willoughby Bay, z dala od „ekskluzywnej cywilizacji”. Wnet po dotarciu na miejsce wybraliśmy się na pobliską rafę. W stosunku do wcześniej odwiedzonych przez nas wysp, Antigua zachwyca większą różnorodnością gatunków korali i ryb. Niezliczona ilość labiryntów i jamek powstała w wapiennych osadach stanowi schronienie dla bogatej fauny. Rafa jest przepiękna, różnokolorowa o finezyjnych kształtach, pełna życia i chętnie odwiedzana przez rekiny – Caribbean Reef Shark. Z jednym, około 2 metrowym, mieliśmy okazje stanąć oko w oko. Podpłynął do nas, rozejrzał się i ufff…odpłynął. Napotkany przez nas rekin był pokojowo nastawiony, ale słyszeliśmy o przypadkach, kiedy to już nawet metrowe osobniki potrafiły walczyć o upolowane przez nurka ryby, zagrażając jego życiu.

Po kilkudniowym wypoczynku w Willoughby Bay ruszyliśmy w kierunku Green Island. Zatrzymaliśmy się w zatoce Rickett Port. Widok „z okna” zapierał dech w piersiach – dzika plaża z białym piaskiem, mieniące się błękitem i turkusem morze i mangrowce. Mimo tego, że takie widoki nie są nam już obce, za każdym razem zachwycają na nowo i coraz intensywniej! Rafa jest mała, więc opłynęliśmy ją całą w przeciągu paru godzin. W zamian rozrywaliśmy się na brzegu i kulinarnie przygotowując uczty dla podniebienia.

Green Island 2

Green Island 1

Ognisko na plazy - Green Island, AntigaLangusta v1Langusty stały się naszym największym przysmakiem. Jadalne mięso znajduje się w odwłoku i czułkach, jest bardzo delikatne, białe i niezwykle smaczne. Żywą langustę wkładamy do wrzątku i gotujemy przez 10-15 minut. Po obraniu z pancerza nadaje się od razu do spożycia. Mięso jest bogate w naturalne smaki, ma w sobie dużo słodyczy, tak więc nie potrzebuje w ogóle przypraw. My lubimy eksperymentować w kuchni, tak więc nasze zdobycze podajemy wzbogacone o „szczyptę serca”. Alternatywą do gotowania jest przekrojenie surowego odwłoka wwzdłuż, od płetwy do tułowia, rozłożenie go na kształt motyla i smażenie na masełku z czosnkiem. Moglibyśmy je jeść każdego dnia. Poza posiadanymi walorami smakowymi, langusty są również naturalnym wskaźnikiem czystości wód.

Kolejny postój – Long Island. Cała wyspa o powierzchni około 1 km kwadratowego jest prywatna. Znajdują się na niej luksusowe wille do wynajęcia i restauracje. Mimo, że wyspa jest prywatna, każdy może postawić na niej swoją stopę, jeśli jest choć klientem jednej z restauracji. Cena posiłku dla jednej osoby nie schodzi poniżej 100 USD. Nas przyciągnęła do Jumby Bay otwarta sieć wifi, z której spokojnie korzystaliśmy stojąc na kotwicy 400 metrów od plaży.

Long Isnald 2 panorama 2

eagleray7rNajwiększą atrakcją wód Long Island była piękna Spotted Eagle Ray. Półtora metrowej szerokości „orzeł przefrunął” majestatycznie przed naszymi maskami ciągnąc za sobą niebywale pokaźny ogon, stanowiący przynajmniej 2/3 długości całej płaszczki. Jej głowa przypomina z profilu głowę delfina a ubarwienie czarująco kontrastuje z piaszczystym dnem.

Nie tylko drogie kurorty znajdują się na nawietrznej stronie Antigui. Hell’s Gate to cudowne, dzikie miejsce i zniewalające skały. Nigdy nie przypuszczałam, że z taką radością będę leżała tuż u piekła bram.

U piekla bram - Hells Gate, AntigaKończące się zapasy warzyw, owoców i wody zmusiły nas do opuszczenia dziewiczych miejsc i kontaktu z cywilizacją. Ponadto chcemy już niebawem ruszać na Barbudę, a tam z uzupełnianiem zapasów może być krucho.

St Johns Antiga

IMG_1437 c 150Zapłynęliśmy do St. John’s, stolicy Antigui i Barbudy, które jest największym portem na wyspach jak i skupiskiem prawie 65% ludności zamieszkującej wszystkie trzy wyspy. Port jest śliczny, kolorowy i bardzo zadbany. Wiele zabytkowych budynków z cegły jak i drewnianych z kamienną podmurówką odrestaurowano i zaadoptowano. Oryginalności dodają pozostawione kadzie, zbiorniki i części silników parowych pamiętające czasy świetności portu.

Informacje w naszej locji były przedawnione i wody w tym miejscu nie udało nam się dostać, ale uzupełniliśmy za to stan owoców i warzyw. W planie mieliśmy również posmakowanie lokalnej kuchni. Nasze długie poszukiwania tradycyjnej potrawy Antigui – Fungi and Pepperpot – gęstej potrawy z duszonych, pikantnie przyprawionych warzyw podawanej z solonym mięsem i pierożkami, zakończyły się fiaskiem. Wszystko wskazuje na to, że w dzisiejszych czasach kontynentalne potrawy wypierają tradycyjną kuchnię…

IMG_1412W zamian trafiliśmy do Roti King, by skosztować popularny w tych okolicach roti. My skusiliśmy się na beef roti, czyli naleśnik z duszoną wołowiną, zielonym groszkiem, ziemniakami i przyprawami. Inne wariacje roti to chicken roti, conch roti i wersja wegetariańska. Potrawa ta przybyła na Karaiby wraz z mieszkańcami Indii, którzy zasiedlili miedzy innymi St. John’s. Król Roti, taki przydomek nosi właściciel restauracji, jest synem jednego z zasiedleńców. Wspominał, że potrawa została lekko zmodyfikowana przez lata i dziś można by śmiało powiedzieć, że jest lokalnym daniem. Była bardzo smaczna, ale mimo wszystko przypominała nam silnie hinduską kuchnię.

Dowiedzieliśmy się, że najbliższe miejsce, gdzie dostaniemy wodę to Jolly Harbour, oddalone 10 mil morskich od stolicy. Antigua cierpi na małą ilość opadów, stąd częste susze, brak lasów, rzek, źródeł oraz problemy z pitną wodą. Na wyspie słodką wodę uzyskuje się miedzy innymi odsalając wodę morską, dlatego też nie każde komercyjne miejsce oferuje sprzedaż wody prywatnym jachtom.

Jeden z trzech masztów po lewej

Jeden z masztów po lewej

W drodze z St John’s do Jolly Harbour mijaliśmy Deep Bay, gdzie zatopiony jest wrak. Postanowiliśmy więc zrobić postój i spędzić w tej okolicy dodatkowy dzień. Trzymasztowiec Andes, który zatonął w 1905 roku,  transportował smołę z Trynidadu na Antiguę. Dotarł do St. John’s, ale nie dostał pozwolenia na wpłynięcie do portu, ponieważ zauważono na pokładzie pożar. Zakotwiczył tuż obok, w Deep Bay. Załoga próbowała ugasić pożar, ale po otwarciu włazów i wpuszczeniu powietrza do ładowni, pożar szybko się rozprzestrzenił. Statek zatonął osiadając na 5 metrach głębokości i jest dziś atrakcją turystyczną. Ponoć sporo pięknych ryb znalazło sobie tam schronienie. Nie mieliśmy jednak szczęścia zobaczyć go z bliska, bo przejrzystość wody tego dnia nie przekraczała pół metra. Prognoza pogody zapowiadała równie silne wiatry na najbliższe dni, więc szanse na zmniejszenie fali przybojowej i zwiększenie widoczności były nikłe. Postanowiliśmy nie przedłużać naszego pobytu w Deep Bay, uzupełnić wodę w Jolly Harbour i o świcie ruszyć na Barbudę.

 

Śladami Cousteau – Gwadelupa

Nazwana była przez Karibów Karukerą, Wyspą Pięknych Wód. W 1493 roku przemianowana przez Krzysztofa Kolumba na Santa Maria de Guadalupe de Extramadura (na cześć hiszpańskiego klasztoru).  W drugiej połowie XVII wieku, Francuzi skrócili nazwę do Gwadelupa.

IMG_0721

Zatrzymaliśmy się w zatoce Malendure leżącej pomiędzy Wyspą Gołębi (Pigeon Island) a górzystą częścią Gwadelupy, Basse-Terre. Kotwicowisko znajduje się w samym sercu rezerwatu morskiego im. Cousteau, słynnego badacza oceanów, który uznał ten akwen za jedno z 10 najpiękniejszych miejsc do nurkowania na świecie. Już po pierwszym skoku z jachtu do wody mieliśmy okazję przekonać się o bogactwie życia podwodnego – pływaliśmy z żółwiami i małymi rekinami a dno morza usłane było gigantycznymi karaibskimi ślimakami.

IMG_0685Dzień później wybraliśmy się na całodniowe nurkowanie z rurką wokół Wyspy Gołębi. Tam świat podwodny eksploduje życiem i to już zaledwie na kilku metrach głębokości. Tak pięknej i tętniącej całą paletą kolorów rafy oraz różnorodności ryb nie widzieliśmy jeszcze nigdy.

IMG_0760

IMG_0766

stoplightparrotfish14

Największe wrażenie zrobiła na nas Papugoryba. Jej wyjątkowe piękno kryje się w intensywnych kolorach wszystkich odcieni tęczy, które ulegają zmianie wraz z osiągnięciem dojrzałości (na fotografiach jeden z zaobserwowanych gatunków: młody osobnik po lewej, dojrzały poniżej).

ryba papuga res

Obok uroku zewnętrznego podobno kryje w sobie również bogactwo smaków. Ze względu na to, że jej dieta składa się głównie z żyjących na rafie alg zawierających toksynę (cigua), zjedzenie jednak zbyt dużej papugoryby może skończyć się ciężką i  nieuleczalną chorobą – ciguaterą.

 

Jedliśmy natomiast, pierwszy raz w życiu, Skrzydlicę Ognistą.

skrzydlica2Na każdej, odwiedzonej przez nas wyspie, natrafialiśmy na plakaty ekologów namawiające do polowania na tego drapieżcę. Wypuszczona przez hodowców Skrzydlica rozprzestrzeniła się w wodach Atlantyku i Morza Karaibskiego w bardzo szybkim tempie. Nie ma tu naturalnych wrogów, dlatego stała się poważnym zagrożeniem dla równowagi ekosystemu. Mimo tego, że jest toksyczna i potrafi być niebezpieczna dla człowieka, postanowiliśmy przysłużyć się ochronie środowiska i zapolowaliśmy na nią z kuszą. Skrzydlica jest dość statycznym celem a po odcięciu wszystkich kolców, w których znajduje się jad, staje się całkowicie bezpieczna. Okazała się być niezłym przysmakiem – jej mięso jest delikatne, soczyste i prawie nie ma ości.

IMG_0881

Chwilowy postój w ślicznym miasteczku Deshais, głównie w celu odprawy celnej i uzupełnienia wody. Do jedynego miejsca, które ją oferowało, można było podpłynąć tylko pontonem. W takich chwilach nieocenione stają się 5 litrowe baniaki po wodzie mineralnej.

Jutro ruszamy na Antiguę…