Odcinek XXVII: Zenit żeglarstwa w lagunie Spanish Water na Curacao

Plastikowe, stalowe, siatkobetonowe, jedno i wielokabłubowe, kecze czy sloopy, stare czy młode… wszystkie jachty mają tę jedną cechę wspólną – potrzebują opieki i miłości.

3 thoughts on “Odcinek XXVII: Zenit żeglarstwa w lagunie Spanish Water na Curacao

  1. Chylę czoła! Zdecydowanie potraficie poradzić sobie z najdziwniejszymi i beznadziejnymi jak się wydaje sytuacjami. Zastanawiam się skąd ta wiedza czy tylko z internetu? Nie wiem co robiłeś w życiu wcześniej, ale widać dostosować się do potrzeb chwili potraficie perfekcyjnie :)
    Ciekawi mnie kwestia np. Locji, czy poza OpenCPN korzystacie z innych źródeł, czy zdarzają się sytuacje w których okazuje się, że tylko oczy dookoła głowy i sprzęt nie pakują w kłopoty? Spodziewam się, że w skali świata (a sporo już opłynęliście) to co jest w „książkach i przepisach” jak znam życie nie jest tak przestrzegane jak by się wydawało. Może uda się poruszyć ten temat w którymś z filmów jeśli się nie mylę?
    Pozdrawiam i czekam na kolejne publikacje i wpisy!

    • Dzięki za wyrazy uznania! Dziwne przygody bez oczywistego wyjścia to super frajda… a najlepsze są oczywiście te z happy endem :) Brat google jest silnym wsparciem, ale pomaga też doświadczenie i wiedza przyjaciół, bliskich i własna. Najważniejsze, to nie bać się oraz studiować i szukać dostępnej wiedzy. Później zakasać rękawy i spokojnie do przodu :)
      Oczy to podstawowy instument nawigacyjny. Głowa na karku też się przydaje… Locje zwiększają bezpieczeństwo i ułatwiają życie – nie trzeba szukać dobrego kotwicowiska dla danych warunków jeśli można o tym poczytać. Przydają się też opisy tego co na lądzie – odprawa, prowiant, atrakcje. Jeśli nie drukowana forma czy PDF to jest zawsze noonsite lub blogi innych żeglarzy. Oczywiście głównie po angielsku, ale czy ktoś rusza w świat bez znajomości kodu otwierającego wszystkie drzwi?? ;) W kwestii przepisów nie wiele mogę powiedzieć, gdyż nie znam… pewnie nie jestem w tym osamotniony, a wszyscy tu szczęśliwie żyjemy i nikt nikomu krzywdy nie robi :D mogę jedynie powiedzieć, że wyspy w tropikach to nie Europa i ludzie mniej się wszędzie napinają. Nigdzie na świecie nie wolno zadzierać z władzą – widzieliśmy jacht przykuty łańcuchem przez celników, kolegi nie wypuścili z Panamy za nadmiernie wydłużony pobyt. Wszystko kręci się wokół kasy :) Pozdrawaimy

      • Tak zdecydowanie napinanie się europejczyków daje w kość jak się poza europę wystawi nos i pozna „inny świat”. Co do doświadczenia to właśnie ten klucz, który pcha do stawianych pytań, bo ja patentu ani jachtu nie mam, zawsze tylko mnie brat inspirował do pływania, tylko coś stało na przeszkodzie zawsze, czy to czas czy fundusze. Internet owszem, pozwolił choćby znaleźć Wasze przygody, więc ma potencjał i wierzę, że sporo Wam ułatwia. Zawsze najtrudniej jest zacząć, potem samo wszystko idzie dalej. Ech dość filozofii. Czekam na dalsze wpisy i filmy. Pozdrawiam!

Możliwość komentowania jest wyłączona.